Weekend 17-18 marca 2012 to wprawdzie jeszcze kalendarzowa zima, jednak pogoda w te dni była niemal w całym kraju mocno wiosenna
i co ważniejsze LOTNA! W kilku miejscach synchronicznie dokonano otwarcia sezonu lotniowego 2012.
Latał Pińczów, latał Mieroszów i latały słowackie góry, a dokładnie: Stranik.
Poniżej na gorąco: zestawienie 3 relacji z minionego weekendu:
Jak otwierał sezon 2012 Pińczów - obejrzycie i przeczytacie tu:
http://www.lotnie.pl/index.php?option=com_kunena&func=view&catid=5&id=4139&Itemid=2#4139
Jak otwierał sezon 2012 Mieroszów - obejrzycie i przeczytacie tu:
http://aeromania.com.pl/lotnie/1709-szybowisko-mieroszow-weekend-1803-2012
Jak otwierał sezon 2012 Stranik - obejrzycie i przeczytacie poniżej:
Piotr6641 napisał:
Od poniedziałku po obejrzeniu prognoz pogody na weekend, dało się wyczuć w domu "jakieś" dziwne pobudzenia. Wszędzie słychać śpiew ptaków, spojrzenia w niebo, odpowiedź jest na to tylko jedna - to już TEN CZAS!
Komunikat GPS w aucie typu "wjechałeś w jezioro" spowodował lekki poślizg podczas szukania Romka.
Przejazd przez Słowację lekko nas zaniepokoił ilością zalegającego śniegu, zresztą słusznie, wjazd samochodem na Stranik okazał się niemożliwy (zdaje mi się, że starzy wyjadacze o tym coś wiedzieli).
Ale jakoś tak głupio byłoby teraz zawrócić do domu. Spojrzenia na siebie... i twarda decyzja - IDZIEMY Z BUTA!
Przy okazji parkowania auta, okazało się, że mój Ford ma jakieś przyciąganie do Opla (czyżby to efekt wiosny?). Na szczęście w ostatniej chwili Opel odrzucił zaloty, zostawiając sobie dokładnie 1 milimetr odległości od siebie.Podczas parkowania auto po prostu zsunęło się bokiem w dół, ale na szczęście dla mnie, nie wyrządzając żadnej szkody.
Zloty glajtów nie prognozowały nic dobrego, jednak jeszcze bardziej nas wkurzało to, że trzeba iść na dół po drugą lotnię.
Podczas drugiego wejścia, paralotnie zaczęły wisieć w powietrzu, - wbrew prognozom, im później, tym bardziej wiatr przybierał na sile.
Opóźnienia w przybyciu na start spowodowały, że polataliśmy z Marcinem godzinkę z małym hakiem na żaglu.
Trochę źle zaplanowałem mój start. Za krótki rozbieg z wypłaszczenia u góry spowodował, że gdy przekroczyłem punkt w którym teren mocno opada, lotnia miała za małą prędkość.Jedynym ratunkiem było mocne ściągnięcie sterownicy i lot równolegle do opadającego terenu. Oglądając w domu film z momentu startu, końcówka skrzydła była nisko!
Marcin zadowolony, - pierwszy raz polatał tak długo.
Romek jako kierowca uratował nam tyłki (może bardziej nogi), gdyby nie On, trzeba by było trzeci raz "butować" pod górę. W niedalekiej przyszłości, zapewne również będzie latał z nami. :-)
W drodze powrotnej dostaliśmy pysznego gratisa w postaci grilla. Jeszcze raz podziękowania!
Przy okazji mogłem w praktyce wypróbować program XCSOAR. Niestety z braku typowej termy, nie dało się sprawdzić poprawności szukania centrum noszeń. Nie było problemów z odczytem wyświetlacza, dając wcześniej jasność na maksa.
Lot odbyłem w nowym kokonie - pasi mi. :-)
W taki oto sposób, po prawie półrocznej przerwie rozpoczęliśmy nowy sezon 2012, wydaje mi się w dobrym stylu. (ale się na stukałem) ;-)
Pozdrawiam
Piotr
Zdjęcia: Piotr6641, Krasy.
Wiosenne przyciąganie się samochodów ;-)
Wjazd samochodem na szczyt Stranika okazał się niemożliwy, decyzja: Butujemy na górę
Już prawie na górze...
Na szczycie przywitały nas w nagrodę takie oto widoki...
Widok na pasmo Małej Fatry
Przygotowania przedstartowe
Piotr i jego Merlin :-)
Piotr i Marcin na żaglu :-)
Romek jako kierowca uratował nam tyłki (może bardziej nogi), w niedalekiej przyszłości, zapewne również będzie latał z nami. :-)
Rozpoczęcie sezonu na Straniku - film: